Wachet auf ruft uns die Stimme
Wezwanie do podążania za światłem
W kontekście proroctwa Izajasza, wymowa łagodnych, ale stanowczych dźwięków kantaty staje się jeszcze bardziej intensywna. Oczekiwanie na Boży głos wzywa nas do osobistego zaangażowania – nie tylko poprzez modlitwę, ale także poprzez nasze czyny i postawy wobec innych.
Każdego dnia stawiamy czoła wyzwaniom, które mogą nas odciągać od tej duchowej uwagi. Zasypywani codziennymi sprawami, często zapominamy o tym, co najważniejsze: o bliskości z Bogiem i drugim człowiekiem.
Muzyka Bacha funkcjonuje jak terapeuta – zaprasza nas do spokoju wewnętrznego, do refleksji nad naszym życiem w świetle perspektywy wieczności. Gdy słuchamy jego melodii, serca zaczynają bić w innym rytmie, odczuwamy delikatny przypływ nadziei, a nasze zmartwienia i wątpliwości zaczynają się kruszyć. W każdym dźwięku słychać wołanie do przebudzenia – nie tylko duchowego, ale i ludzkiego.
Warto zauważyć, że Johann Sebastian Bach nie idealizuje naszego stanu – jego kantata ukazuje zarówno determinację do czuwania, jak i ludzką kruchość. Jak trudno jest być zawsze gotowym! Jak wielu z nas oddala się od ideałów mądrości, które reprezentują mądre panny w opowieści? Przecież każdy z nas, w chwilach zwątpienia, może utożsamiać się z pannami głupimi, które zapomniały o oleju, symbolizującym gotowość i wiarę.
„Wachet auf, ruft uns die Stimme” nie jest jedynie dziełem sztuki; to wezwanie do wspólnego przeżywania naszego bycia w świecie, do podążania za światłem, które prowadzi nas ku stwórczym obietnicom. W chwilach trudnych, w patosie naszego istnienia, niech muzyka Bacha będzie przewodnikiem, który przypomni nam, że nawet w najciemniejszych momentach zawsze możemy obudzić się na nowo – zarówno my, jak i całe nasze otoczenie.
Zatem pozwólmy, by głos Kantaty Bacha obudził w nas pragnienie czuwania. Z całym postanowieniem w sercu, stańmy na straży naszej wiary, gotowi na spotkanie z Chrystusem, które w końcu przyjdzie. Zróbmy to razem, jako wspólnota, słuchając melodii, która przenika nasze serca i dusze, byśmy w miłości, nadziei i radości mogli trwać w oczekiwaniu na obietnicę Jego powrotu.
Kantata BWV 140 Zbudźcie się tak ci wołają jest doskonałym przykładem tego typu podejścia kompozytorskiego. Trzy strofy hymnu Philippa Nicolaia z 1599 roku “Wachet auf, ruft uns die Stimme” (Obudźcie się, wstań, wołają nas głosy) stanowią podstawę całego dzieła, zaznaczając odpowiednio dźwięczną es-dur część wstępną, środkową i zamykającą.
Szczególne wrażenie robi monumentalny refren wprowadzający, bogato partyturowany czterema partiami wokalnymi, trzema obojami, smyczkami, waltornią i continuo. Jego melodia chorałowa podtrzymywana jest długimi tonami przez głos sopranowy nad ulem aktywności w pozostałych partiach.
Tworzy to efekt często opisywany jako muzyczne “przebudzenie”, ale równie charakterystyczny dla procesji (“wyjdź na spotkanie Niego, gdy nadchodzi!”).
W tym samym duchu można interpretować zestawione ze sobą partie oboju i smyczków jako reprezentujące dziesięć mądrych i głupich panien lub alternatywnie jako wezwanie i odpowiedź o północy, o których mowa w tekście. W wirtuozowskiej oprawie wersów alleluja pojawia się chwila uniesienia – nastrój, który przenika również solowe części kantaty.
Recytatyw tenorowy “On przychodzi, on przychodzi, oblubieniec przychodzi!” przenosi dzieło z czasów biblijnych do współczesności i świata chrześcijańskiej teologii oblubieńczej inspirowanej Pieśniami nad Pieśniami. Bach muzycznie interpretuje tę księgę Biblii jako dialog między Jezusem (bas) a wierną duszą (sopran).
Trudno jednak o większą rozbieżność ich dwóch duetów arii (część 3 i 6). W ciemnym c-moll pierwsza aria (“Gdy przyjdziesz, Zbawicielu mój? I’m coming, thy share”) kształtują pytające pauzy i delikatna kantylena z violino piccolo (która brzmi o jedną trzecią wyżej niż skrzypce), by stworzyć nocną serenadę adagio, brzemienną w wątpliwości i niepewność.
Natomiast druga aria, “Mój przyjaciel jest mój/A ja jestem twój” – utrzymana w jasnej tonacji B-dur i z akompaniamentem obbligato na obój – upaja się wystawnymi współbrzmieniami i z zaraźliwą radością opowiada o wszechtrwałej miłości. Wyklucza ją recytatyw basowy (“Więc wejdź w głąb mnie”), który przedstawia obietnicę Najwyższego nie jako wyświechtane, dogmatyczne stwierdzenie, ale jako czułe wyznanie miłości.
W związku z tym akompaniujące smyczki nie przekazują chwały Pasji, ale raczej blask oczarowania w oczach ukochanej.
W IV trio chorałowym tenor uosabia prawdziwego “stróża”, który – wspierany przez niższe smyczki unisono – wykorzystuje prosty motyw triadyczny hymnu, by wyrazić radość córki Syjonu z powodu jej oblubieńca.
Jest to ruch świąteczny, który cieszy się niesłabnącą popularnością, zwłaszcza w jego aranżacji na organy (BWV 645) wydanej przez Johanna Georga Schüblera około 1748 roku.
Zamykający album chorał nr 7 “Chwała ci, bądź teraz zaśpiewany”, zalicza się do tych wzniosłych opracowań chorałowych Bacha, które są tak autentycznie inspirujące, że wydaje się nie do pomyślenia, aby zgromadzenie mogło się oprzeć przyłączeniu do śpiewu.