Wojna Światów - Barok vs. Klasyka
JAK ZACZĘŁA SIĘ MOJA OBSESJA NA PUNKCIE DWÓCH EPOK, KTÓRE SIĘ NIENAWIDZIŁY
Jak się zaczęła? Ano ja jako Pan Ryby ze swoją dwoistością nastrojów w jednym czasie gdy jedne Ego chciałoby posłuchać Baroku, a drugie Klasyki (wiesz 😄;-) no i się zaczęły w ten czas ambarasy, a był to wtorek o 3:47 nad ranem.
Gotowy by zacząć swe codzienne zadania, usiadłem w zakurzonym pokoju, (bo nie miałem czasu dzień wcześniej posprzątać, ochoty chyba też nie) z słuchawkami przyklejonymi do uszu, a po włączeniu na Spotify muzyki gdzieś między „Wariacjami Goldbergowskimi” Bacha a „Eine Kleine Nachtmusik” Mozarta.
Trzymałem w ręku puszkę Warki sącząc z niej piwko małymi łyczkami i myślałem: „Czemu barok brzmi jak rozmowa z Bogiem na kwasie, a klasycyzm – jak precyzyjny szwajcarski zegarek?”. To nie jest sucha analiza – to wojna światów, w której Bach rzuca fugami jak nożami, a Haydn odpowiada eleganckim ukłonem.
BAROK – GDY MUZYKA BYŁA MATEMATYCZNYM KOKSEM
Bach, ten gość w peruce, który wymyślił, że 5 głosów może krzyczeć naraz i jeszcze się dogadać. Słuchasz „Brandenburg Concerto No. 3” i czujesz, że twoje mózgowe zwoje tańczą breakdance. To muzyka dla paranoików i geniuszy: każda nuta to puzzle w 4D.
- Polifonia? To jak rozmowa z pięcioma filozofami jednocześnie.
- Basso continuo? Klawesyn brzmi jak szkieletor grający na kościach.
- Emocje? Bach nie pyta, czy chcesz – on zalewa cię ekstazą jak tsunami.
„Ale hej, nie mówcie, że barok to tylko powaga!” – Vivaldi w „Czterech porach roku” udowadnia, że można malować burzę skrzypcami, a Purcell w „Dido i Eneasz” płacze tak, że nawet metalowcy by się wzruszyli.
KLASYCYZM – GDY MOZART ZASTĄPIŁ CHAOS PORZĄDKIEM
(A POTEM ABY I TAK UMRZEĆ W BIEDZIE)
Wchodzi Haydn, ojciec symfonii, i mówi: „Spoko, ziomek, teraz będzie melodyjka, a reszta niech gra w tle jak statyści”. Klasycyzm to dyktatura homofonii: jeden głos króluje, reszta klęczy.
- Sonata allegro? To jak opowieść z początkiem, środkiem i happy endem – zero niespodzianek.
- Mozart w „Requiem”: Nawet umierając, potrafił napisać coś tak pięknego, że aniołowie padają na kolana.
- Ale uwaga! Haydn w „Kwartetach smyczkowych” czasem wrzuca fugę jak petardę – dla smaczku.
Klasycyzm to muzyka dla estetów i kontrol-freaków. Brzmi jak perfekcyjny makijaż – ale pod spodem kryje się rozpaczliwy krzyk: „Patrzcie, jaki jestem elegancki! Czy ktoś mnie jeszcze kocha?”.
MOJE ULUBIONE NEURO-IMPULSY
Wojna Światów - Barok vs. Klasyka
Wojna Światów – Barok vs. Klasyka niestety z tą wojną muszę żyć,
i jak tu żyć Panie Premierze 🙂
- Bach vs. Mozart w mojej głowie: Gdy „Toccata i Fuga d-moll” walczy z „Symfonią Jowiszową”, a ja nie wiem, czy mam płakać, tańczyć, czy uciekać do lasu.
- JAMowy (Dżemowy) eksperyment: Zapodałem w Dżemie konfiturki „Koncert brandenburski nr 5” i „Symfonię G-dur” Haydna. Uczestnicy kupowali więcej kaw i pytali: „Czy tu zawsze jest tak… intensywnie?”.
CZEMU TA WOJNA WCIĄŻ TRWA?
Barok to dzika rzeka, która porywa cię w nieznane. Klasycyzm to kanał wodny – bezpieczny, ale przewidywalny. Kocham oba, bo razem przypominają mi, że muzyka to nie historia – to przeżycie religijne. I tak!, Bach i Mozart nienawidziliby się na Twitterze – IKSIE 😉
Jestem PpiotrR serdecznie dziękuję, ze doczytałaś, doczytałeś ten wpis aż do tego miejsca ❤️
i chciałbym zaprosić cię
do lektury Pozostałych miejsc
Na tej stronie
o mnie
Być jak Zawisza, Zadania wykonywać bez zbędnej zwłoki, Szanować czas, używać głowy i serca…
Przez ostatnie 8 lat (prawie 8 lat), byłem razem z demokratami by przyczyniać się do normalności w naszym kraju). Dziś kiedy Polska staje się znów częścią europejskiej rodziny państw demokratycznych, mogę powrócić do tego co kocham najbardziej czyli swoich muzycznych Pasji. By wreszcie móc pogłębiać swoją wiedzę o muzyce i dzielić się nią…