Wo soll ich fliehen hin
Ach, gdzie uciec mam
BWV 5 kantata na XIX niedzielę po Trójcy Świętej opracowana na sopran, alt, tenor i bas, zespół wokalny, obój I+II, pumbę da tirarsi, smyczki i basso continuo
Prawykonanie Kantaty:
na 19 niedzielę po Trójcy Świętej,
Lipsk, 15 października 1724
We wszystkich opracowaniach posługuję się materiałami pochodzącymi z serwisu Kantaty Jana Sebastiana Bacha Po Polsku. Zapraszam do kategorii, którą obecnie będę rozwijał do wypełnienia wszystkich 200 opracowań Kantat kościelnych Jana Sebastiana Bacha wykorzystując audycje nagrane w II programie Polskiego Radia prof. Mirosława Perza.
Do opracowania tej kantaty skorzystałem z oryginalnych niemieckich tekstów opracowania Fundacji Jana Sebastiana Bacha, oraz tłumaczenia Armina Teske.
Cześć, drodzy czytelnicy! Dzisiaj chciałbym podzielić się z wami moimi przemyśleniami na temat jednej z moich ulubionych kantat Jana Sebastiana Bacha – BWV 5 “Dokąd ucieknę”. Jest to utwór oparty na biblijnym tekście z Ewangelii św. Mateusza 9,1-8, w którym Jezus uzdrawia paralityka słowami: “Wstań, weź nosze i chodź!”. Jakie znaczenie ma to zdanie dla nas, współczesnych ludzi?
Moim zdaniem, Jezus nie tylko uzdrawia ciało paralityka, ale także jego duszę. Pokazuje mu, że nie jest skazany na bierność i cierpienie, ale ma w sobie siłę i wolę do zmiany swojego życia. Zachęca go, aby porzucił swoje zahamowania i paraliż, które uniemożliwiały mu pełne uczestnictwo w świecie. Mówi mu, że może być aktywny, twórczy i szczęśliwy.
Myślę, że to przesłanie jest bardzo aktualne i uniwersalne. Ile razy zdarzyło nam się czuć się sparaliżowanymi przez strach, niepewność, zwątpienie lub przyzwyczajenie? Ile razy rezygnowaliśmy z naszych marzeń, pasji lub celów, bo wydawały nam się niemożliwe do zrealizowania? Ile razy siedzieliśmy bezczynnie na kanapie lub przed komputerem, zamiast wyjść na zewnątrz i spotkać się z ludźmi?
Bach w swojej kantacie pokazuje nam drogę wyjścia z tego stanu. Używa pięknej muzyki i poetyckich słów, aby poruszyć nasze serca i umysły. Zaprasza nas do dialogu z Bogiem, który jest źródłem miłości, nadziei i mocy. Prosi nas, abyśmy zaufali Jego obietnicom i planom dla naszego życia. Przypomina nam, że jesteśmy Jego dziećmi i że ma dla nas przygotowane dobre rzeczy.
Nie oznacza to jednak, że mamy być biernymi odbiorcami Jego łaski. Musimy także podjąć własną inicjatywę i odpowiedzialność za nasze życie. Musimy “wstać, wziąć nosze i chodzić”. Musimy pokonać nasze lęki i ograniczenia. Musimy podjąć działania, które zbliżą nas do naszych celów. Musimy wykorzystać nasze talenty i możliwości. Musimy być otwarci na nowe doświadczenia i relacje.
Tak więc kantata BWV 5 jest dla mnie nie tylko pięknym dziełem sztuki, ale także inspiracją i motywacją do życia. Mam nadzieję, że dla was też będzie taką. Zapraszam was do posłuchania jej i do podzielenia się ze mną waszymi refleksjami na jej temat. Do następnego razu!
BWV 5 – Analiza kantaty
Utwór “Wo soll ich flucht hin” (Gdzie znajdę schronienie, BWV 5), oparty na hymnie Johanna Heermanna o tym samym tytule, został skomponowany na 19. niedzielę po Trójcy Świętej w 1724 roku i tym samym należy do drugiego lipskiego cyklu kantat Bacha. Fakt, że oryginalna partytura, przechowywana dziś w Bibliotece Brytyjskiej, należała niegdyś do kosmopolitycznego pisarza Stefana Zweiga, który po tym, jak został uchodźcą, załamał się pod totalitarnymi wydarzeniami swoich czasów, może być postrzegany jako przejmująca nuta w historii jej powstania.
Chór wprowadzający to nerwowe perpetuum mobile, którego naglący charakter wywołuje naglące poczucie egzystencjalnego niepokoju; tutaj zwykli ludzie są bezsilni, by powstrzymać bezlitosny dramat losu rozgrywający się w precyzyjnie wyrzeźbionych frazach Bacha. Motyw wznoszącej się głowy przenika cały utwór smyczkowy i obojowy, nadając w ten sposób stałe znaczenie pierwszej linijce chorału – nawet jeśli odwrócone figury jednocześnie potęgują poczucie dezorientacji. Niższe głosy, które towarzyszą szerokim frazom sopranowym są echem gorączkowych gestów orkiestry; Podwajając linię cantus, trąbka slide wzmacnia ponury ton osądu hymnu i podnosi dramaturgię do poziomu rozpaczliwej powagi.
Basowy recytatyw przedstawia otrzeźwiającą konkluzję: w duchu Starego Testamentu ciało i dusza są tak spustoszone przez grzech, że ludzkość nie może zrobić nic innego, jak tylko wydawać się nieczystą i potępioną w oczach Boga. Potem pojawia się donośne przypomnienie, że tylko «święta krew» Chrystusa gwarantuje wyzwolenie: w otwartym morzu ran Zbawiciela wierni mogą oczyścić się ze zmazy grzechu.
Wyzwalający potencjał tej surowej lekcji ujawnia się następnie w urzekającej arii tenorowej. Nad łagodną linią basu, elegancko opadający czterodźwiękowy motyw partii obbligato przekształca rzekę miłosierdzia, wypływającą z boskiego źródła, w ciepło płynący balsam, który inspiruje solistę tenorowego do pieśni zachwyconej wdzięczności. Migocząca mrocznym tonałem Es-dur skąpuje całą arię w dziwnym i znajomym świetle zarazem, w którym okrutna krwawa ofiara staje się uzdrawiającym wydarzeniem samym w sobie. Przez cały czas trwania oprawy partia smyczków (która mimo niskiego rejestru została prawdopodobnie stworzona na skrzypce) pozostaje stale obecna, podobnie jak zaangażowany partner w rozmowie.
Powód, dla którego następujący po nim recytatyw altowy jest oznaczony jako “tempo”, staje się jasny dopiero w drugim takcie – ale za to tym bardziej zapada w pamięć. Rzeczywiście, tekst recytatywu o śmierci Jezusa jest wzbogacony o wykonanie melodii chorału w partii oboju, uwznioślając scenerię w najbardziej wzruszający sposób. Po raz kolejny Bach tka swoje subtelnie genialne rzemiosło, aby muzycznie połączyć tematy krwi ofiarnej i ukrzyżowania z pocieszeniem i przebaczeniem w ludzkim kontekście.
To umocnienie ducha znajduje wyzywający wyraz w arii basowej. Zestawione energicznym tanecznym gestem i rozpisane na promienną trąbkę z akompaniamentem smyczków i oboju, zastępy piekielne – już osłabione ofiarą Chrystusa na krzyżu – zostają ponownie pokonane w otwartej walce. Tutaj solista staje w centrum sceny niczym triumfujący bohater barokowej opery; jego aria, wsparta niezawodnym akompaniamentem orkiestry i zwieńczona mottem “Es ist in Gott gewagt” (Za to w Bogu się ośmielam), z pewnością należy do najbardziej satysfakcjonujących solówek basowych Bacha.
Po tym punkcie kulminacyjnym fakt, że kompozytor i librecista powracają do bardziej stonowanego tonu, należy do najbardziej urzekających szczegółów tej mistrzowskiej kantaty. «Ja jestem w istocie najmniejszą cząstką świata»: tymi słowami najgłębszej pokory i muzyką niemal szeptanej retoryki recytatyw sopranowy przywołuje na nowo zbawczą moc oczyszczającej krwi – akt nieskrywanej wiary, który bez wątpienia idealnie pasował do dziecięcej barwy lipskich chórzystów.
Zgodnie z tradycyjną formą kantatę zamyka czterogłosowy chorał – standardowy obowiązek kompozytorski Bacha. Niemniej jednak moc i siła, jaką kompozytor czerpie z tej rutynowej oprawy, jest słyszalna nuta po nucie w całej zwrotce. W tej części niebezpieczeństwo i przymus otwierającego refrenu ustąpiły miejsca tęsknej energii, która zainspirowała spontaniczne interludium organowe przedstawione w tym nagraniu.
Jestem PpiotrR serdecznie dziękuję, ze doczytałaś, doczytałeś ten wpis aż do tego miejsca ❤️
i chciałbym zaprosić cię
do lektury Pozostałych miejsc
Na tej stronie
o mnie
Być jak Zawisza, Zadania wykonywać bez zbędnej zwłoki, Szanować czas, używać głowy i serca…
Przez ostatnie 8 lat (prawie 8 lat), byłem razem z demokratami by przyczyniać się do normalności w naszym kraju). Dziś kiedy Polska staje się znów częścią europejskiej rodziny państw demokratycznych, mogę powrócić do tego co kocham najbardziej czyli swoich muzycznych Pasji. By wreszcie móc pogłębiać swoją wiedzę o muzyce i dzielić się nią…