Antonio Vivaldi – 4 pory roku i wiele więcej, czy był jakiś słynny list?
Najsłynniejszy zachowany list Vivaldiego, w którym na cztery lata przed śmiercią w 1741 roku kompozytor broni swojej artystycznej i moralnej reputacji, można oglądać tylko w rzadkich przypadkach, gdy jest przechowywany w salach aukcyjnych przed sprzedażą.
Na szczęście list ten był jednym z sześciu napisanych przez Vivaldiego do jego szlachetnego mecenasa Guido Bentivoglio d’Aragona, które zostały opublikowane prywatnie w 1871 roku, więc od tego czasu jest używany przez biografów do ustalenia faktów z życia kompozytora.
W jednym z akapitów Vivaldi pisze o podróżach w ciągu ostatnich 14 lat do niezliczonych miast europejskich w towarzystwie swojej uczennicy, przyjaciółki i asystentki, kontraltowej Anny Girò.
Wymienia niektóre z miast: Ferrarę, gdzie wcześniej reżyserował opery i próbował, wbrew zakazowi kardynała Tomaso Ruffo, zrobić to samo ponownie; Mantua, gdzie w latach 1718-1720 był dyrektorem muzycznym austriackiego gubernatora; Rzym, gdzie przebywał w czasie trzech okresów karnawału (w tym w 1723 i 1724 roku) i grał na skrzypcach prywatnie przed papieżem; i Wiedeń, dokąd został wezwany, przypuszczalnie przez dwór cesarski, przy jakiejś wcześniejszej okazji, jeszcze niezidentyfikowany.
Wszystkie te wyprawy do odległych miast wydawały się wówczas zupełnie naturalne dla skrzypka-kompozytora, który był również kompozytorem oper i pełnił funkcję impresaria.
Aby zdobyć sławę i mecenasa poza rodzinną Wenecją, Vivaldi musiał występować publicznie jako wirtuoz swoich instrumentów (skrzypiec i violi d’amore) oraz wykonywać koncerty i sonaty własnej kompozycji, które były trudniejsze niż te, które zdecydował się wydać do publikacji i obiegu.
Aby mieć pewność, że jego opery będą wystawiane w sposób satysfakcjonujący, musiał być obecny w teatrach, w których były wystawiane, przypodobać się miejscowej szlachcie i nadzorować kasę biletową.
W innym miejscu tego samego listu Vivaldi wspomina jednak o fakcie, który wydaje się całkowicie nie do pogodzenia z życiem wędrownego wirtuoza-impresaria. Od urodzenia bardzo cierpiał na astmę oskrzelową, dla której używa terminu strettezza di petto, dosłownie “ucisk w klatce piersiowej”.
Około 1706 r. ataki astmy zmusiły go, jako nowo wyświęconego księdza, do porzucenia lukratywnej praktyki odprawiania Mszy św. za dusze dobroczyńców Ospedale della Pietà, domu podrzutków, którego kobiecą orkiestrą dyrygował.
W rzeczywistości, jak sam pisze, na dobre zrezygnował z publicznego odprawiania Mszy św. Jego stan zdrowia zmusił go do pozostania w domu i poruszania się raczej gondolą lub bryczką niż własnymi nogami.
Jak więc Vivaldi mógł tak swobodnie podróżować poza Wenecję w czasach, gdy taka aktywność była powolna, niewygodna i często niebezpieczna? Duża część zasług należy się jego lojalnej świcie. Jego głównym pomocnikiem był ojciec, Giovanni Battista, który pozostał u jego boku aż do jego śmierci w 1736 roku.
Wiemy, że Giovanni Battista towarzyszył mu w podróży do Czech w 1729 roku, ponieważ starszy Vivaldi otrzymał pozwolenie na pracę skrzypka w kościele św. Marka specjalnie po to, by do niego dołączyć.
Była też Anna Girò i jej przyrodnia siostra Paolina, która pełniła rolę jej towarzyszki i przyzwoitki. Być może bracia Vivaldiego i jeden lub dwóch służących dołączało czasem do partii.
Po 1713 roku, kiedy w Vicenzy wystawiono pierwszą operę Antonia, Ottone in Villa, jego ruchami rządziły jego operowe zobowiązania.
Być może będzie musiał “podnosić patyki” dwa lub trzy razy w roku: raz na karnawał w centrum miasta, a drugi raz na wiosenną lub letnią operę w prowincjonalnym centrum. Vivaldi zginął, jak to często bywało, w tranzycie.