Vesperae solennes de confessore KV 339 Mozarta
Nieszpory uroczyste wyznawcy - oczami wyznawcy.
Wyobraź sobie: Salzburg, 1780 rok. Wolfgang Amadeusz Mozart, 24-letni geniusz z fryzurą jak po burzy elektrycznej, wciska klawisze kościelnych organów tak gwałtownie, że aniołowie na freskach zasłaniają uszy. Nad nim stoi arcybiskup Colloredo – surowy jak szwajcarski zegar, który nakręca się sam sobie.
A Wolfgang? On już wie, że to jego ostatni akt w tej sakralnej klatce. Zanim rzuci papierami na biurko biskupa i spierdoli do Wiednia, by pisać opery i pić wino z Beethovenem, zostawia po sobie bombę: Vesperae solennes de confessore KV 339. To nie nieszpory. To muzyczny molotov, który wciąż wybucha w uszach słuchaczy.
Aria, która złamała kościół (i kilka serc)
Wystarczy pięć minut z Laudate Dominum – tej bosko bezczelnej arii sopranowej – by zrozumieć, że Mozart grał tu w swoje zasady. To nie modlitwa, to power ballad dla Boga, napisana na skraju artystycznej depresji.
Gdy izraelska sopranistka Talia Or wjechała tym kawałkiem na finał Festiwalu Mozartiana, nawet ateiści w publice mieli łzy w oczach. Jej głos sunął po katedrze jak dym z kadzidła, a chór w tle brzmiał jak tłum fanów na stadionie. Mozart by klaskał, pewnie z butelką szampana w drugiej ręce.
Już pisałem wcześniej o Nieszporach, lecz w innym kontekście... Zapraszam tutaj
Salzburg: więzienie z złotymi kratami

Rok 1780. Wolfgang to już nie cudowne dziecko, tylko sfrustrowany gość w garniturze służbowym kościelnego kapelmistrza. Colloredo – jego szef, arcybiskup-zabójca marzeń – każe mu klepać msze dla grzecznych mieszczan.
Ale Mozart? On chce krwi, operowej dramaturgii, oklasków, skandali! Vesperae to jego ostatni projekt w korporacji „Katedra Salzburg”. Psalmy? Formalnie tak, ale posłuchaj Confitebor – tam są trąbki, które grają jak na koronację rockowego króla.
A Magnificat na finał? To czysty dramat, jakby Don Giovanni wbiegł do zakrystii z pochodnią.
Tajne operowe passusy i inne herezje
– Proszę, niech ksiądz nie zauważy, że wrzuciłem tu duet z niedopisanej opery – pewnie myślał Wolfgang, pisząc Laudate Dominum. Ta aria to przecież czysty vocal porn dla sopranu. Gdyby w XVIII wieku były kluby jazzowe, grano by to po północy przy burbonie.
A całe Vesperae?
To majstersztyk podwójnego życia: liturgiczny sznyt na wierzchu, pod spodem – dzika tęsknota za wolnością.

Pożegnanie z przeszłością, czyli „Wiedeń czeka”
Gdy Vesperae trafiły do katedry, Mozart pakował już mentalnie walizki. Colloredo? Niech sobie zostanie z tymi psalmami. Wolfgang leci na wolny rynek, gdzie będzie komponować Cosi fan tutte i umierać w biedzie jak prawdziwy artysta.
A KV 339? Zostało jako testament: „Kochani, Bóg jest cool, ale opera to mój prawdziwy bóg”.
Dlaczego to działa? Bo to MOZART, ludzie!
Dziś, gdy Talia Or otwiera usta w Laudate Dominum, słychać w tym cały ten przekręt: sakralny tekst, ale w głosie – bunt, ekstaza, życie.
To muzyka, która przetrwała arcybiskupów, wojny i nawet Spotify. I gdy ostatni akord ginie w eterze, masz ochotę krzyknąć: Wolfgang, ty pojebie, zrobiłeś to again.
PS. Chcesz poczuć wolność? Włącz KV 339, podkręć volume i zamknij oczy.
To nie nieszpory. To Mozart, który pali się do ucieczki.🎻🔥
Jestem PpiotrR serdecznie dziękuję, ze doczytałaś, doczytałeś ten wpis aż do tego miejsca ❤️
i chciałbym zaprosić cię
do lektury Pozostałych miejsc
Na tej stronie
o mnie
Być jak Zawisza, Zadania wykonywać bez zbędnej zwłoki, Szanować czas, używać głowy i serca…
Przez ostatnie 8 lat (prawie 8 lat), byłem razem z demokratami by przyczyniać się do normalności w naszym kraju). Dziś kiedy Polska staje się znów częścią europejskiej rodziny państw demokratycznych, mogę powrócić do tego co kocham najbardziej czyli swoich muzycznych Pasji. By wreszcie móc pogłębiać swoją wiedzę o muzyce i dzielić się nią…